środa, 27 marca 2013

Rzym II cz.3


Rok 74 jeśli spojrzeć na końcówkę poprzedniego zapowiadał się dla Rzymu wyśmienicie. Na wschodzie rosło napięcie w stosunkach z Pontem, aczkolwiek poza sporadycznymi napaściami piratów, nie działo się tam nic specjalnego. Gorzej z sprawami hiszpańskimi. Sertoriusz opanował niemal całą prowincje Hispania Baetica i szturmem wdzierał się do Hispani Tarraconensis, a od granic Galii Narbonensis dzieliło oddziały Sertoriusza naprawdę niewiele kilometrów.

Oczywiście Rzym nie siedział z założonymi rękami. Wszelkie ambitne plany, które szkicowali stratedzy Republiki zostały odrzucone do kosza i w aktualnej sytuacji priorytetem stało się ponowne zebranie do kupy dawnych legionów Metellusa, obecnie dowodzonych przez Lucjusza Afrianusa oraz zażegnanie zagrożenia dla Galii, które stanowiły oddziały Lucjusza Hirtuleiusa. W związku z tym ostatnim zadaniem, oddziały Pompejusza zaprzestały realizacji planu pierwotnego i po dokonaniu odsieczy dla miasta Tarraco przygotowywały się do rozprawy z wrogiem.

Jednocześnie w północnej Italii oraz na greckich wyspach dokonano zaciągu nowych oddziałów, tak aby wesprzeć walczących dodatkowymi siłami kreteńskich łuczników oraz jazdy i piechoty italskiej.





Styczeń 74

Styczeń zaczął się dla Rzymu całkiem dobrze. Afrianus dotarł do Tarraco bez większych problemów. Co więcej akurat na czas, żeby zaskoczyć i dopaść posiłki dla sił Sertoriusza pod Emporium. Wróg został rozbity. Z gorszych wieści, wycofanie Pompejusza umożliwiło Sertorianom odbicie Salduby.

Oczywiście nie obyło się również bez fatalnych wieści. Flota z Rodos, która miała przewieźć posiłki z greckich prowincji wpadła w sztorm. Oddziały są mocno przemęczone. Statki uszkodzone, więc będą musiały wylądować w Neapolis by odzyskać siły.

Ponadto agenci Rzymu odkryli, że Pont opłacił jakiś barbarzyńców, by zechcieli najechać Rzym. Mam nadzieję, że nie okaże się to jakoś specjalnie kłopotliwe...



Luty 74

Na froncie jakby spokój. Pogorszenie pogody w Hispani spowodowało wycofanie się Sertorian z pozycji pod Emporium. To co bardziej mnie niepokoi, to fakt, że nie wiem, gdzie się wycofano. W każdym razie, skoro wroga nie ma, uznałem, że pora odzyskać kontrolę nad drogą między Tarraco, a Emporium. Mam nadzieje, że nieco podbudowane legiony Afrianusa poradzą sobie z tym zadaniem.

W Genui tymczasem część nowych sił zgłosiła gotowość. Nie jest to może jakaś potęga, ale lepiej mieć dodatkową Auxilię niż jej nie mieć. Uznałem również, że brak składu materiałów wojennych w Tarraco to wielkie niedopatrzenie. Rozkazałem natychmiastową budowę takowych przez oddziały Pompejusza.

Marzec 74

Początek marca wydawał się spokojny. Afrianus zgodnie z planem zabezpieczył drogę na trasie Tarraco Emporium. Uzupełnienia napływały do jego wojsk szerokim strumieniem... Gdy gruchnęła wieść, że Lucjusz Hirtuleius wrócił. Wmaszerował prosto pod mury Tarraco, gdzie stacjonował Pompejusz, jednakże najwyraźniej, żaden z panów nie był zainteresowany bitwą.

Z gorszych wieści... Pont uznał, że Rzym jest słaby i zaatakował. Pierwsze uderzenie Mitrydatesa zapewne padnie na władców sojuszniczych Rzymowi, ale to jakoś i tak nie poprawia mojego nastroju gdyż wojska nie mam zbyt dużo.

To co nastrój poprawiło to fakt, że wreszcie zebrano podatki od portów handlowych, wyszła z tego całkiem pokaźna kwota, która pozwoli wystawić kilka legionów w Italii oraz całkiem pokaźne posiłki dla Kapodocji i Auxilii w Azji Mniejszej.

W każdym razie kolejne miesiące mogą być dla Rzymu niezbyt przyjemne.

Plan obrony był prosty. Kapadocki władca Ariobarzanes miał utrzymać swoje ziemie, otrzymał na ten cel całkiem pokaźne kwoty za które rozpoczynał rekrutację wojsk. Na pomoc miał mu ruszyć pretor Marek Juniusz Iunicus z dwoma legionami.

Sojuszniczy władca Galatów otrzymał podobne zadanie jak Ariobarzanes, jednak już żadnych pieniędzy na ten cel. Miałem nadzieję, że się utrzyma.

Natomiast Nikomedes IV otrzymał zadanie, nie wychylania się. Jego siły były bardzo skromne, więc jakikolwiek atak Pontu na niego może doprowadzić do tragedii.

Południową flankę, opanowaną przez Cylicyjskich piratów, sojuszników Pontu, miał się zająć Publisz Serwiliusz Vatia, zwany Isauricusem.



Kwiecień 74

Nareszcie dobre wieści z Hiszpanii.

Jak wspominałem pod miastem Tarraco obozowały sobie dwie armie Pompejusza i Lucjusza Hirtuleiusa. Ten drugi nie wykazał się zbyt dużą cierpliwością i już w kwietniu zaatakował wojska Pompejusza. Bitwa jaka rozgorzała przypominała walkę Metellusa z Sertoriuszem. Choć pole zdobyli Sertorianie, to jednak ponieśli one znaczne straty, co jakoś nie zmobilizowało Pompejusza do odwrotu z regionu. Zajął on pozycje obronne i czekał. Wkrótce z posiłkami z południa przybył kolejny oddział Sertorian dowodzony przez Mecenasa. Wpadł on prosto na Rzymian i poważnie został obity, na pomoc ruszyli mu oczywiście ziomkowie Lucjusza Hirtuleiusa, jednak ci nadwyrężeni pyrrusowym zwycięstwem sprzed kilku dni nie zdołali pokonać wojsk republiki. Pompejusz zatem kontratakował i wkrótce Rzymianie mogli świętować pierwsze prawdziwe zwycięstwo nad Sertorianami od roku.





Wróg wycofał się, więc stało się oczywistym, że trzeba kontratakować. Siły Pompejusza jednak wydawały się na taką decyzję zbyt słabe, zatem uznałem, że Afrianus powinien sobie poradzić, tym bardziej, że jego i Metellusa oddziały odzyskały nieco sił odpoczywając w Emporium.




W Azji zgodnie z planem rozpoczęto oblężenie Mitry. Z politycznego punktu widzenia, doszło do małego zamieszania, gdy stary Nikomedes IV zmarł. Zapisał on Nikomedię Rzymowi, za co senat wyraził mu wdzięczność. Problem jednak brzmi, czy nie zachęci to Mitrydatesa do ataku właśnie w tym kierunku?



Maj 74

Plan pozbycia się wroga przez siły Afrianusa był niemal doskonały... Niemal... Okazało się, że przeciwnik miał nieco więcej żołnierzy niż oczekiwano, zatem zmusił Afrianusa do odwrotu. Ten połączył siły z Pompejuszem i razem zapolują na Sertorian.

W Azji tymczasem zaczęło się robić gorąco. Zgodnie z przewidywaniami wróg uderzył, ale nie do końca tam gdzie myślałem, że uderzy. Wprawdzie Pont zaatakował jedno z miejsc koncentracji sił w Kapadocji, jednak sam Mitrydates napadł na króla Galatów. Deiotarix widząc, że Mitrydates ma niemal 2 razy więcej piechoty i kawalerii niż on, całkiem przemyślnie, nie ponosząc nadmiernych strat wycofał się, jednakże pozostawiając swoją stolicę oblężoną. Wobec tej sytuacji uznałem, że oddziały Marka Aureliusza Cotty, stacjonujące w Thessalonica ruszą jak najszybciej do Nikomedii i w dalszej perspektywie połączą się z oddziałami króla Galatów.

Na morzu Egejskim dostrzeżono również flotę Pontu. I flota rzymska otrzymała rozkaz rozwiązania tego problemu.



Czerwiec 74

Hiszpania

Koncentracja sił Republiki, zaniepokoiła Sertorian, którzy postanowili zrobić wszystko by taką koncentrację jak najszybciej rozbić. Zatem gdy Pompejusz ponownie z sukcesem bił Lucjusza Hirtuleiusa, pod Emporiae pojawił się Marek Versius, który skutecznie zaatakował miasto, a przede wszystkim Auxilie i oddziały Ekwitów, które miały stanowić posiłki dla wojsk Pompejusza. Słabo dowodzone oddziały Republiki poszły w rozsypkę, a wróg usiłował nawet szturmem zdobyć miasto, co na szczęście mu się nie udało. Na południe od Pompejusza tymczasem kolejny oddział tym razem Gajusza Derenniusa obległ miasteczko Dertosa. Jeśli Pompejusz nie będzie chciał zostać odcięty od zaopatrzenia, będzie znów musiał podzielić swe siły, by odblokowały linie komunikacyjne z Rzymem. Od północy wesprze go zapewne pretor Marek Fonteius.



Azja

Tu sytuacja jest niestety gorsza.
Wprawdzie Rzym zajmuje Myre, jednak wkrótce dochodzi do skoordynowanych ataków piratów przeciwko Publiuszowi Vatii. Na szczęście ten wychodzi z nich zwycięsko.

Mitrydates tymczasem po kilku szturmach zdobywa Ancyre, stolicę Galatów. Następnie rusza na króla Kapadocji, który mimo przybycia posiłków rzymskich wcale nie ma wesołej sytuacji, gdyż chwilę przed odsieczą ze strony Marka Iuncusa ponosi klęskę w walce z nieco słabszym pontyjskim generałem Eumachosem. Na szczęście dla Rzymian Mitrydates zostaje zatrzymany przez twierdzę Mazaca i od tego jak długo ona się utrzyma, zależy to, jak długo spokój będzie miał król Kapadocji, który zresztą po przybyciu rzymskiego pretora, oddał mu dowodzenie nad własną armią.

Nie wesoło również powodzi się Markowi Aureliuszowi Cotta. Nie udaje mu się dotrzeć do Nikomedii, gdyż w Bizancjum przeprawę blokuje mu flota Pontu, która wycofała się nadpływającą rzymską I flotą. Mam nadzieję, że uda się jakoś przerzucić jego siły do Azji Mniejszej.



sobota, 23 marca 2013

Rzym II cz. 2


Kontynuujemy temat Rzymu. W poprzedniej części w skrócie przedstawiłem czym dysponuję. Z racji faktu, że w obecnej chwili mam wojnę tylko w Iberii z Sertoriuszem skupimy się na tym obszarze działań.

Siły Rzymskie jak wspominałem w poprzedniej części składają się jakby z dwóch głównych armii. Jedna Pompejusza i druga Metellusa. Zastanawiałem się, czy obie armie powinny dążyć do połączenia, czy raczej działać niezależnie i doszedłem do wniosku, że nie znając sił przeciwnika, nie ma powodu by usilnie dążyć do połączenia armii, tym bardziej, że niektóre z celów kampanii położone są na dość dzikich terenach.

Siły przeciwnika nie znam zupełnie. Zwiadowcy donoszą, że na ziemiach Lusitanów w Castra Caecillia znajdują się jakieś formacje buntowników, ale ich siła dokładna nie jest mi znana. Na tą chwilę zatem zignoruję te oddziały.

Plan dla obu wodzów wydawał się prosty. Pompejusz z Galli wzdłuż wybrzeża rusza do miasta Tarraco, a następnie wzdłuż drogi na północ poprzez Saldubę, do Callaguris. Po zajęciu tego ostatniego miasta skieruje się w stronę Osci, stolicy Sertoriusza.

Metellus ruszy drogą na północ do Consabury i stamtąd dalej do Segovi.

Plan prosty. Zapewne po pierwszych ruchach wroga będzie nadawał się do kosza.



Zatem czerwiec 75

Jak wspominałem plany można wyrzucić do kosza bardzo szybko. Gdy zastanawiałem się gdzie może być Sertoriusz, nie spodziewałem się, że może być aż tak blisko. Metellus, ruszył na północ do Consanbury. Przekroczył rzekę Anas i pod murami spotkał kogo? Sertoriusza.

29 tysięcy Rzymian kontra 23 tysiące buntowników starło się w wielkiej bitwie. Ludzie Metellusa stanęli na wysokości zadania. Mimo fatalnego terenu (przekraczał rzekę) Metellus wyparł wroga z pola walki, ale poniósł przy tym olbrzymie straty. Sertoriusz natomiast wprawdzie się wycofał, ale wciąż miał rezerwy za murami miasta. W związku z tym Metellus uznał, że musi się wycofać. Sądzę, że dla bezpieczeństwa przesunę go na pozycje wyjściowe do Corduby.



Żeby jeszcze pogorszyć moją sytuację niejaki Marek Perpena Vento, ani chybi kolejny miłośnik Gajusza Mariusza, zaatakował ważne dla Rzymu miasto Carthago Nova. Miasta bronił Kwintus Thorius i choć bitwa z jego oddziałami skończyła się remisem to jednak rzymianie wycofali się z regionu. Buntownicy rozpoczęli oblężenie.

Tymczasem Pompejusz nie nękany przez nikogo doszedł do swego pierwszego celu Salduby i przystąpił do oblężenia. W jego obozie pojawił się również Legat Pompejusza Lucjusz Afrianus.



lipiec 75

O Bogowie!!!

No tego się nie spodziewałem. Udało mi się rozpoznać siły, które wykryłem w Castra Caecillia, to był kwestor Sertoriusza, niejaki Lucjusz Hirtelius. Otóż ów Lucjusz uznał, że byłoby miło zobaczyć co też dzieje się w Cordubie (miejsce koncentracji moich wycofujących się oddziałów). Cóż jakimiż zaskoczeniem musiało być dla Metellusa, gdy kilka dni po jego przybyciu do Corduby, zamiast przyjaznych znaków wycofującego się z Carthago Nova V Legionu, zobaczyli 30 tysięcy Sertorian. Wprawdzie większość sił tych stanowili Celtowie, Lusitanie i inna hołota, ale  nec Herkules... Metellus miał około 20 tysięcy żołnierzy nieco zdemoralizowanych po ostatniej bitwie. Po bitwie z Hirtliusem zostało mu tylko 10 tysięcy. Mettelus wycofał się na wschód. Natomiast do miasta wciąż zmierzał V Legion Kwintusa Thoriusa. I ten Legat przeżył mały szok gdy wychodzący mu naprzeciw wódz nie przypominał ani trochę Metellusa. V legion wycofał się na południe. Rzymianie w Hispania Baetica przestali istnieć jako spójna siła zdolna stawić czoła przeciwnikowi.

Tymczasem Pompejusz spokojnie oblegał Saldubę, gdy dowiedział się, że na tyłach jego armii w mieście Tarraco pojawiły się oddziały Sertoriusza. Marek Versius nimi dowodził. Ich obecność może zagrozić liniom komunikacyjnym Pompejusza, dlatego ten zdecydował się na wydelegowanie II Legionu rekrutowanego w Cisalpinie aby załatwił problem. Dowództwo nad Legionem otrzymał Lucjusz Afrianus.



Z niespodzianek. Na wschodzie króla Galatów zaatakował niejaki Zenicetus. Pirat z zawodu. Bitwa skończyła się bez rozstrzygnięcia, ale Legiony Rzymskie w Azji Mniejszej stały się aktywne.

Ogólnie patrząc na sytuację, nie jest ona najlepsza, zatem muszę poprowadzić nowe zaciągi. Niestety pieniędzy też nie mam za dużo. Trzeba wprowadzić zatem nowy podatek, nazwijmy go Hiszpańskim:)

sieprień75

Pamiętacie V Legion?
No to możecie o nim zapomnieć. Za wycofującym się do Italici Thoriusem, wysłano jakiegoś wilka Gajusza Mecenasa. Ten miły człowiek raczył pokonać w polu V Legion a następnie dorżnąć uciekających. Thorius już nie ma ludzi.

Z lepszych wieści. Metellus dołączył do Pompejusza. Wprawdzie z 27 tysięcznej armii sprzed dówhc miesięcy Metellus dysponuje około tysiącem żołnierzy.... No ale przecież nie o liczby chodzi. Przynajmniej Metellus zachował znaki dwóch legionów, więc przy odrobinie szczęścia uda się je nieco odtworzyć.

Aha... Afrianus oczywiście przegrał pod Tarraco. Wyśle do pomocy mu Metellusa. Na 100% się przyda.



Tymczasem Corduba padła...

wrzesień 75

Nic specjalnego się nie dzieje...

Sertoriusz zajmuje prowincje opuszczoną przez Metellusa...

październik 75

Salduba wreszcie padła. Natomiast Metellus dokonał obejścia oblężonego Tarraco. Tak aby uderzyć na wroga od wschodu. Powinno być łatwiej, bo rzeka jest nieco mniejsza... Oczywiście morale oddziałów nie pozwala na wykonanie tego ataku natychmiast.


W Macedonii natomiast pojawiła się jakaś banda piratów, która oblega Lissus. Konsul Luciusz Licyniusz Lukullus zajmie się wrogiem. Przerzucę go flotą do Dyrrachium i potem drogą na północ. Nie powinno być to trudne...



listopad 75

Chwała Rzymowi! Metellus generalnie jest dobrym dowódcą. Problem w tym, że porażki nieco obniżyły jego prestiż w Rzymie. Zatem gdy wysłałem dwóch niemal równych rangą wodzów, to Afianus miał starszeństwo i dowodził. Jak pamiętacie w poprzednim miesiącu chciałem, aby nieco Metellus z Afrianusem odpoczęli przed odsieczą dla Tarraco. Niestety Sertoriusz zaplanował co innego. Jego siły przystąpiły do szturmu na Tarraco, na szczęście jednak obrońcy z ledwością się utrzymali. Gorzej natomiast, że nie kontrolowali przebiegającej przez region drogi. A dobre drogi Rzymskie to jak nasze autostrady, które zostały niestety wykorzystane w niecnym celu. Lucjusz Hirtelius szybkim marszem minął Tarraco i uderzył na Emporiae, gdzie wypoczywali Metellus – Afrianus. Sertorianie mieli przewagę i pogonili Rzymian. Super... Obawiam się, że muszę wycofać Pompejusza.



W Azji mniejszej tymczasem wciąż król Deiotarix I, jest nękany przez piratów. Jednak ci atakują dość nieskutecznie. Do Lissus tymczasem w ciągu kilku najbliższych dni ma dotrzeć konsul Lukullus...

grudzień 75

Nareszcie dobre wieści. Deiotarix I pokonał piratów, podobnie konsul Lukullus. Sertorianie widząc armię Pompejusza pod Tarraco uciekli. Tylko Emporiae wciąż oblężone, a Afrianus-Metellus nie mogą wycofać się przez to na bezpieczne pozycje... Tymczasem w górach nadchodzi zima...  

poniedziałek, 18 marca 2013

Rzym II cz. I


Miesiąc marzec to idealny moment, aby zadumać się nad losem Republiki. Nad tymi, którzy tą Republikę doprowadzili do upadku... A czyż nie ma lepszej okazji do zadumy nad losem Republiki niż stoczenie jakiejś małej wojenki w grze o Rzymie?

Cóż, po pewnym czasie wracam do tematu Ale Iacta Est (niech ludzie odpoczną od kosmosu, choć ostatnio w strategiach to chwytliwy temat). Jak już wspomniałem, marzec, to idy marcowe, zatem powinienem wybrać jakiś scenariusz o Cezarze.... Może wojna domowa... Eee... Nie... Nieco przed wojną domową, całkiem dużo w Republice namieszał niejaki Mitrydates VI, zatem jako dobry Rzymianin postaram się powstrzymać owego władcę Pontu.

Scenariusz rozpoczyna się w 75 roku przed naszą erą. Do tej pory już dwa razy Rzym walczył z królem Pontu, ale tym razem dochodziły wieści, że przygotował się do kolejnego konfliktu o wiele lepiej, zarówno na polu dyplomacji, jak i wojny. Właściwie czekał tylko na pretekst.

Tymczasem Rzym ma własne problemy. W Hiszpanii Sertoriusz wciąż mocno trzymał się u władzy i nie miał zamiaru poddać się władzy Rzymu. Cóż najwidoczniej Sulla powinien być bardziej przewidujący podczas tworzenia list proskrypcyjnych i kolejności ich realizacji.

To co jeszcze warte jest zaznaczenia, to fakt, że w Nikomedii powoli kresu swego życia dożywał przyjazny Rzymowi, a szczególnie młodemu (25 lat) Gajuszowi Juliuszowi Cezarowi, król Nikomedes. Co o tej przyjaźni opowiadali złośliwi, może nie będę przytaczał. W każdym razie wyglądało na to, że stary król zapisze Nikomedię Rzymowi. I to było dobre.

Zatem mamy rok 75 BC (p.n.e.)

Siły Rzymu przedstawiają się następująco:

W Galii tuż przy granicy z terenami zajętymi przez Sertoriusza czeka Pompejusz. Jego siły w postaci 4 legionów robią wrażenie i mam nadzieję, że poradzą sobie z stawianym przed nimi zadaniem. 
W Hiszpanii natomiast są już 3 legiony Metellusa. Zobaczymy jeszcze, czy obaj wodzowie będą dążyć do połączenia sił, czy jednak będą działać samodzielnie



Tymczasem po "drugiej stronie" Republiki w Azji Mniejszej tuż przy granicy z Pontem sytuacja wygląda nieco inaczej. Razem 4 legiony plus  Auxilie. Warto zauważyć, że mimo wszystko główne siłami dysponują tu sojusznicy Rzymu. Z tym, że chyba największym problemem jest to, że żaden z nich nie wykona ruchu jeśli nie zostanie zaatakowany, lub inne wydarzenie go nie odblokuje. Zresztą również Rzymskie legiony są w tej chwili niedostępne. Z niezaznaczonych sił, warto wspomnieć o całkiem potężnej flocie z Rodos. Jeśli rzeczywiście dojdzie do konfliktu z piratami i Pontem, może się ona przydać.


W Grecji siły raczej skromne. Rekrutowany z Macedonii legion, plus flota rzymska. Prestiżu dodaje obecność Konsula Kotty, który zapewne przejmie dowodzenie w regionie.



W Galli, Italii i Sycylii siły raczej skromne. Jeden legion konsula Lukullusa, parę auxili pretora Glabera... Tu przecież nic nie może się wydarzyć. Tutejsi dowódcy mogą spokojnie relaksować się i prowadzić życie dobrych Rzymian. Ponoć w Kapui mają ciekawą szkołę gladiatorów....




Wydaje się, że na tą chwilę priorytetem powinno być pozbycie się Sertoriusza z Hiszpanii/Iberii. Metellus z Pompejuszem mam nadzieję sobie z tym poradzą.  Mitrydatesem zajmiemy się gdy przyjdzie pora:)

niedziela, 3 marca 2013

Distant World - Akt finałowy - Wojna z robalami

Tak już jakoś w mojej rozgrywce było, że krok za krokiem zbliżaliśmy się do wojny z robalami. Niby miała się już zaczynać lada moment, ale zawsze było jeszcze coś do zrobienia. Tym razem tak nie jest. Diabli wiedzą, jak rozmnażają się te insekty, zatem wydaje się oczywiste, że musimy zaryzykować. Przecież celem ludzkości, kwintesencją bycia człowiekiem jest to by mógł on tworzyć świat według swego upodobania. A chyba każdy wie, że w takim świecie nie ma miejsca na olbrzymie insekty, które mogą pożreć człowieka jednym klapnięciem szczękoczułek.

Operacja otrzymała kryptonim: Zima Komara
Cele są dwa. Cel strategiczny nr 2, który osiągniemy w pierwszym rzucie oraz cel nr 1. Planeta macierzysta tego imperium robaków, po jej zajęciu spokojnie będę mógł ogłosić zwycięstwo.


Zatem operacja rozpoczęła się 27 lutego 2767 roku od formalnego wypowiedzenia wojny. Natychmiast również Home Fleet wyruszyła zająć strategiczny cel nr 2.

Już 8 kwietnia rozpoczęła się pierwsza bitwa tej wojny. Home Fleet zaatakowała tzw Rotean Penal Colony. Planeta była zajęta przez średnie wielkości port kosmiczny, którego broniły 4 niszczyciele. W porcie przyłapaliśmy również jeden niewielki statek pasażerski i frachtowiec.


Walki były ciężkie. Planeta robali była gęsto zaludniona, dlatego desant wojska musiał być wsparty ostrzałem z orbity. Wprawdzie kosmiczne siły obrony zostały szybko zatrzymane, jednak wojska planetarne stawiały zacięty opór wojskom Republiki. Ostatecznie walki zakończyły się w listopadzie 2768 roku zwycięstwem Republiki. Cel nr 2 wciąż jednak nie był zrealizowany. W systemie Rotean była jeszcze jedna planeta Robali. Władze Republiki widziały jednak wyraźnie, że wygrywają wojnę, ponieważ wkrótce do ambasadora ludzi zgłosił się wysłannik robali z propozycją pokoju, która zresztą została natychmiast odrzucona.

Czas na szybkie przegrupowanie i zajęcie pozostałych części systemu. W tym samym czasie robale zaczęły nękać moje okręty handlowe. Najwyraźniej uznały, że piractwo to świetny pomysł. Co lepsze moi jajogłowi sojusznicy bez wypowiedzenia wojny zaczęli sobie urządzać polowania na robacze statki. Coś czuję, że czas robaków jest już policzony...Troszkę mniej mi się spodobało, gdy odkryłem, że jajogłowi postanowili podkraść mi ostatnią planetę w obrębie Celu Strategicznego nr 2. Wylądowali tam całkiem pokaźnymi siłami, więc zwycięstwo ich było kwestią czasu. Wydaję się zatem logicznym, że Home Fleet wyruszyła siać zniszczenie w obrębie systemu macierzystego robaków.

Czas zatem spojrzeć na sytuację strategiczną


I taktyczną w systemie macierzystym wroga


Pomarańczowym kolorem oznaczyłem statyczne obronne struktury wroga. Różowym okręty wojenne, a zielonym statki cywilne. Bitwa w tym rejonie nie będzie łatwa...

I nie była... Moja flota najwyraźniej nie była gotowa na struktury obronne, które trzymały się wyjątkowo mocno. Brak koncentracji ognia spowodowała, że wprawdzie uszkodzono kilka celów, to mimo wszystko wytrzymały one w przeciwieństwie do lżejszych jednostek floty. Home Fleet musiała się wycofać... Tracąc 4 niszczyciele. Pozostałe okręty zostały ciężko uszkodzone, zatem nie pozostaje nic innego, jak zlecić pilną odbudowę floty...

Hmm... Fascynujące... Otrzymaliśmy czas na odbudowę floty, ale i nasz wróg taki czas wykorzystywał. Wkrótce w pobliżu celu strategicznego nr 2 czyli systemu Rotean pojawiła się flota przeciwnika  Na szczęście dla nas, jako cel pobrała sobie planetę zajętą przez jajogłowych. Ci zabrali szybko zareagowali i wkrótce widać było robaki uciekające z podkulonymi czułkami.

Zatem ponownie nadszedł czas na ofensywę ludzi... I ponownie przyszła klęska. Wróg tym razem był gotowy. Wprawdzie Republika była silniejsza, ale i przeciwnik stworzył flotę obronną swego macierzystego systemu. Walka była długa, choć nieco mniej krwawa, gdyż flota Republiki wcześniej wycofała się niż poprzednio. Straty były mniejsze, ale równie dotkliwe  zatem stało się oczywistym, że dalej tak być nie może, bo Republiki nie stać na dłuższą wojnę. Koszty utrzymania odpowiedniej floty były tak wysokie, że budżet nie wytrzymywał, a stało się jasne, że potrzebna byłaby dużo większa siła, żeby pokonać wroga. W związku z tym doradcy zasugerowali, aby Republika podpisała rozejm z robalami. Tym bardziej, że jajogłowi uczynili to samo.

Wojna zakończyła się, a mass media w całej Republice trąbiły o wielkim sukcesie floty kosmicznej. Gdy jednak ktoś zapytał co z celem strategicznym nr 1, co z zajęciem systemu macierzystego robaków, rzecznik rządu skwitował to słowami:

"Od początku zakładaliśmy, że osiągniemy to co osiągnęliśmy. System macierzysty tzw. Robali, to właściwie o jeden system za daleko dla naszej Republiki"


I na zakończenie mapa Republiki. Zielony to ja:) Zwróćcie uwagę, jak rozciągnięte jest moje imprium, a jednocześnie, jak niewielki wycinek mapy to stanowi. Udało mi się mocno okroić robale (różnica w stałych połączeniach (to te linie przewrywane między systemami) jest duża. Kilka z nich zniknęło. Zatem sądzę, że generalnie los insektów jest przesądzony. Wydaje się, że do kolejnej wojny dojdzie między dwoma sojusznikami. Niebiescy i ja zajmujemy podobne systemy. Już mamy na pieńku ze względu na spory o niektóre systemy, czy stacje górnicze, a wspólna okupacja jednego systemu to jak proszenie się o konflikt. No chyba, że jakaś inna potęga narodzi się z krańców nieznanego mi w tej chwili kosmosu... Cóż... Może kiedyś się przekonam:)