środa, 7 grudnia 2011

"Tora Tora Tora" vs "a date which will live in infamy"



7 grudnia, a dokładnie dzisiejsza rocznica, natchnęła mnie, aby zrobić mały przegląd strategii wojennych, w których mamy okazję walczyć na Pacyfiku.

Zatem zaczynajmy





War in the Pacific: Admirals Edition

Chyba nikogo nie zdziwi obecność tej właśnie gry na pierwszym miejscu. Olbrzymia strategia dotycząca wojny na Pacyfiku. Gracz musi opiekować się frontem walk od Adenu/Karachi po Zachodnie wybrzeże USA (choć na mapie są i porty wschodniego wybrzeża).
Czym dowodzimy? Każdą najmniejszą eskadrą samolotów (pilotów w tej grze znamy z nazwiska!), każdym oddziałem wojskowym sił lądowych, a także każdym okręcikiem od łodzi patrolowych, poprzez statki transportowe, aż po olbrzymie lotniskowce i pancerniki, które przewinęły się przez teatr wojny na Pacyfiku.

 Potyczka pod Wake. Lotniskowce japońskie napotykają przypadkiem niedobitki amerykańskiej grupy osłaniającej lądowanie marines na zajętej przez Japończyków wyspie.

Skala gry to jeden dzień (choć można ustawić więcej dni, jednak traci się wtedy pewną elastyczność dowodzenia) i trzeba jasno sobie powiedzieć skala i rozmach gry powodują, że pełną rozgrywkę, szczególnie z żywym przeciwnikiem rozgrywać można naprawdę 4 lata. Ja sam grając, walczyłem do końca 1944 (ok. 2 lata czasu rzeczywistego), kiedy mój przeciwnik i ja doszliśmy do wniosku, że inny wynikiem niż remis gra się nie zakończy (graliśmy w poprzednią wersję WiP)
Generalnie gra mi się podoba (bo jak inaczej wytrzymałbym z nią tak długo). Jeśli ktoś lubi mieć totalną kontrolę, grzebać się w zaopatrzeniu każdej "Wólka Mniejsza Island" na Pacyfiku, to jest to pozycja obowiązkowa. Nigdzie indziej nie znajdziecie podobnej szczegółowości

Sama gra została wydana przez Matrix Games. Na rynku dostępne jest starsza War in the Pacific (w Polsce dystrybucją tego zajmował się Nicolas Games w cenie ok 20 zł), jak i rozszerzona wersja tej gry w postaci właśnie Admirals Edition.
W podobnej skali i na tym samym enginie jest dostępna gra Uncommon Valor, która jednakże nie zmusza nas do dowodzenia na całym teatrze Pacyfiku, a jedynie rejonem Salomonów (Pn Nowa Zelandia, Wyspy Salomona, Nowa Gwinea, Wschodnie wybrzeża Australii). W War in the Pacific są tak naprawdę scenariusze, które zajmują się tym samym, więc niektórzy nazywają Uncommon Valor wersją demo War in the Pacific.

Holenderski okręt podwodny atakuje mały japoński transportowiec wiozący zaopatrzenie

Strategic Command WWII Pacific Theatre

Kolejny tytuł również jest  grą z ambicjami, aby zająć się całym olbrzymim obszarem Pacyfiku. Tym razem jednak autorzy poszli w stronę bardziej "przystępną" stronę, niż twórcy War in the Pacific. Grę przede wszystkim da się ukończyć w czasie krótszym niż rok:)
Startegic Command należy do rodziny gier, która wyrosła z gry, która generalnie skupiała się na walkach w Europie. Jej starsze siostry to Startegic Command 2: Blitzkrieg, Startegic Command 2: Patton Drives East, a teraz rodzina powiększyła się o Startegic Command: Global Conflict i WW I 1914-1918 (jeśli już grzebać głębiej w rodowodach, to i trochę Panzer Generala tu się dopatrzeć można). Gry te raczej nie są zbyt mocne w części morskiej, bo jednak ich głównym elementem były walki na stepach Rosji czy równinach Francji i niestety to da się odczuć. Specyfika enginu tych gier powodowała, że grało się jakoś dziwnie i jakoś nie dało się wyłapać różnicy czym różni się lotniskowiec/pancernik od jednostki lądowej. Wszystko ma 10 pkt siły i swoje statystyki i jakoś tyle... Generalnie jakoś dla mnie bez specjalnej przyjemności.

Japończycy przygotowują się do ataku na Pearl Harbor (screen z strony producenta)

Słowem wyjaśnienia, pragnę jednak stwierdzić, że w wersje europejskiej, bardziej lądowej gra się bardzo dobrze i są naprawdę super odskocznią od gier pokroju War in the Pacific. Po prostu engine moim zdaniem nie jest dobry w walkach na morzu, które przecież były ważną cechą charakterystyczną dla tego teatru działań. 

 John Tillers Campaign Series: Rising Sun

Starsi gracze zapewne pamiętają  firmę Talon Soft i jej serię gier wojennych zapoczątkowanej przez Eastern Front, potem Western Front, by zakończyć się na Rising Sun. Czas i ewolucja systemów operacyjnych spowodowała, że w gry te trudno teraz już grać z przyczyn technicznych.  Jednakże z pomocą znów przyszedł nam Matrix Games, który pozyskał od Talon Softu prawa do wyżej wymienionych gier i wydał je w jednym pakiecie, oczywiście wcześniej nieco je modernizując, by mogły zostać uruchomione na nowych systemach operacyjnych oraz trochę odświeżył je od strony graficznej.

 Odprawa w kampanii odtwarzającej walki w Birmie

O co w tej grze chodzi? Rising Sun oferuje nam rozgrywkę, w której na heksagonalnej mapie mamy możliwość stoczenia historycznych bitew na dowolnym odcinku pacyficznego teatru wojny. Dowodzimy oddziałami w skali od batalionu po całe korpusy. Najmniejsza jednostka widoczna na mapie to pluton piechoty/czołgów.
W grze oprócz pojedynczych scenariuszy są dostępne również dwa rodzaje kampanii. Historyczna, gdzie po kolei toczymy walki śledząc szlak wybranej historycznej jednostki, lub też dynamiczna, gdzie wybieramy rok, region, stronę i jednostkę (batalion, dywizję, korpus) i toczymy walki w dynamicznie generowanych przez komputer kolejnych bitwach. Oczywiście w obu kampaniach miedzy bitwami przenoszone są straty, więc czasami pyrrusowe zwycięstwo może sprawić, że kolejna bitwa może być trudniejsza.  

Ogólnie gra się bardzo fajnie, mnogość jednostek, sprzętu, jak i klimatyczna muzyka sprawiają, że gra się nie nudzi szybko i pozwala nieco zetknąć się z problemami taktycznymi przed którymi stawiano dowódców na pacyficznym teatrze działań.

 Amerykanie przygotowują się do ataku na umocnione pozycje Japończyków

Warto również dodać, że do gry dołączono potężny edytor, który pozwoli nam stworzyć w łatwy sposób zarówno mapę, jak i skład sił walczących, z wykorzystaniem historycznych OOB.

Inne

Na rynku istnieją również inne gry poruszające temat dowodzenia wojskami na Pacyfiku. Niestety przyznam szczerze, że nie miałem okazji w nie pograć, zatem ciężko mi szafować opiniami na ich temat.
Na uwagę zasługuje tu przede wszystkim gra Storm over the Pacific, polskiego studia Wastelands Interactive, która symuluje walki na Pacyfiku w skali od małych potyczek/bitew na zapomnianych wysepkach, aż po całą kampanię toczącą się wokół Oceanu Spokojnego.

 Obrona Hong-Kongu (screen z Gamersgate)

HPS wydał również w tym temacie kilka gier. Mamy tu do czynienia z serią Squad Battles, która zajmuje się symulowaniem bitew w skali mikro. Dowodzimy w tej serii poszczególnymi żołnierzami, mamy kontrolę nad ich uzbrojeniem, amunicją itp. Gry, jeśli chodzi o skalę, określiłbym mianem turowego, żetonowego Combat Mission.

 Drużyna australijskiej piechoty i jej uzbrojenie (screen z strony producenta)

Innym rodzajem gier wydanych przez HPS, są strategie morskie z serii Naval Campaigns. Dwie spośród gier z tej serii dotyczą kampanii na Pacyfiku: Guadalcanal i Midway. Niestety nie specjalnie miałem okazję przetestować sobie którekolwiek z tych tytułów, ale z opisu i screenów jawi się dość ciekawa i realistyczna strategia morska. Będę wdzięczny, jeśli ktoś mający z nimi jakiś kontakt podzieli się ze mną swymi wrażeniami.

 Tora, Tora, Tora

Na rynku istnieje również odświeżona wersja stareńkiej gry SSG Carriers at war, jednakże patrząc na aktywność fanów na stronie wydawcy, nie trafiła ona do serc fanów na dłuższy czas.
Gdzieś na morzu Kolar...Korar... Koralowym... Uff... :) (screen z Matrix Games)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz