poniedziałek, 5 listopada 2012

Wargame: European Escalation

Obiecałem sobie, że utrzymam minimum postów w miesiącu na 1 i oczywiście nie dotrzymałem obietnicy. Zatem postaram się odpokutować i w miesiącu listopadzie spróbuję wrzucić minimum dwa posty:)

Czym zatem zajmuję swój czas gdy nie piszę? Pogrywam w różne gry, między innymi w grę, której nazwa znajduje się w tytule wątku.

Przyznam szczerze, że początkowo podchodziłem do tego tytułu jak pies do jeża. Niby RTS, ale z drugiej strony tematyka dość ciekawa. Niby są paski życia, ale czy aż tak wkurzają? No cóż, chyba tym co przeważyło w decyzji o pobawieniu się Wargame: Europan Escalation był fakt, że w grze można pograć przy pomocy Ludowego Wojska Polskiego. Cóż.. Mała rzecz, a cieszy:)

Ok czym zatem jest European Escalation (EE)? Ja określiłbym tą grę mianem takiego swoistego RTW. Założenia są bardzo proste... W latach 80 zimna wojna staje się bardziej i bardziej gorąca, aż w końcu dochodzi do jej erupcji na pełną skalę, z tym, że na szczęście (bądź nie) nikt nie wpadł na pomysł wykorzystania czerwonych przycisków przechowywanych w bunkrach wojsk atomowych:)

Co zatem dostajemy do łapek? Dwa tryby rozgrywki. Pierwszy to kampania w której możemy wziąć udział jakby w niezależnych konfliktach opartych na hipotetycznych scenariuszach rodem z powieści political fiction. W jednej z nich dowodzimy batalionem pancernym zachodnioniemieckiej armii, która na granicy zaczyna mieć gorąco i musi podjąć walkę, ale oczywiście w ograniczonym zakresie, żeby nie rozpętać III wś. W innej kampanii  jako dowódca Wojsk Układu Warszawskiego mamy za zadanie opanować bunt w Polsce do którego dołączyła część Wojska Polskiego. Są oczywiście jeszcze kampanie gdzie dowodzimy US Army, ale i tak nie ma to zbyt dużego znaczenia bo mięskiem gry jest multiplayer, gdzie możemy zmierzyć się z innymi graczami, oczywiście po odpowiednich przygotowaniach....
Podczas kampanii co jakiś czas informowani jesteśmy o wydarzeniach na świecie za pomocą paska wiadomości. Tu jak widać niezbyt dobra wiadomość dla Solidarności.

Przygotowania

Za każdą rozgrywkę, czy to w kampanii czy to w multi, EE przyznaje nam gwiazdki. Gwiazdki owe możemy wydawać na odblokowanie kolejnych rodzajów sprzętu z którego tworzymy talie do gry w multi. Przystępując zatem do rozgrywki wieloosobowej musimy mieć zdefiniowaną swoją talię. Gracz wybiera w jej obrębie sprzęt, jak chce używać podczas bitwy. Żeby nie było łatwo nałożono na nas limity związane z ilością rodzajów wykorzystywanych formacji oraz ich różnorodnością. Przykładowo zatem mogę mieć 5 typów śmigłowców w mojej tali. Z tego wszystkie 5 liczy się do limitu 25 różnych formacji w obrębie całości. Podczas bitwy możemy wezwać jednak tylko ograniczoną realną liczbę pojazdów danego typu. Zabezpiecza to przed sytuacjami, gdy nagle na niebie nad głowami będzie latało tyle śmigłowców Apache ile normalnie na wyposażeniu ma cały korpus.

Okno zakupów. Jak widać mogę kupić oddziały radzieckich VDV, ale i swojskich spadochroniarzy. Jednostki w grze występują z nazwą w ojczystym języku i w takim samym "odzywają się" podczas walki.

Gdy już odpowiednio sobie skomponujemy sobie skład wojsk przystępujemy do bitwy.

Bitwa

W EE mapa konfliktu to teren podzielony na kluczowe sektory o które toczy się walka. To co jest fajnym bajerem, to możliwość przybliżania i oddalania dowolnie pola bitwy. Gdy maksymalnie oddalimy mapkę to wszystko przeradza się w stół z taktycznymi symbolami gdzieś w jakimś punkcie dowodzenia, natomiast gdy dokonamy maksymalnego zbliżenia, efekt będzie jakbyśmy stali na polu bitwy. Efekt ten wzmagany jest przez drżenie ekranu podczas gdy stoimy pod ostrzałem artylerii, czy hałasem silników czołgów. Ot małe a cieszy.
Duże oddalenie

Maksymalne zbliżenie

Autorzy jak już wspominałem promują różnorodność. Z jednej strony pozwalają nam wystawić do walki różnego rodzaju czołgi ciężkie, ale gracz musi zdawać sobie sprawę, że sprawują się one źle w trudnym terenie (potrafią ugrzęznąć) i słabo u nich z optyką wykorzystywaną do wykrywania wroga. Tu lepiej przydają się lżej opancerzone pojazdy zwiadowcze (np Bradley, BWP), lub śmigłowce różnego typu. Oczywiście problem dla takich śmigłowców to ukryta w lesie bateria rakiet lub artylerii plot, a w lesie jak już wspominałem pojazdy potrafią ugrzęznąć, zatem najlepiej wysłać tam piechotę itd.
Pluton zwiadu w drodze na pozycje

To co mi się podoba to fakt, że żaden z rodzajów broni nie jest tu tylko i wyłącznie chłopcem do bicia. Oczywiście piechota na otwartym polu ginie szybko jeśli wykryją ją czołgi, ale już ukryty w lasku oddział Green Jacket może doskonale wesprzeć prowadzenie (celność) ognia artyleryjskiego. O zaletach rakiet ppanc piechoty wspominać nie będę, ale powiem, że nawet zwykłe oddziały strzelców umieszczone w wiosce przez którą przejeżdża konwój pojazdów opancerzonych dokonają błyskawicznej masakry na teoretycznie bardziej opancerzonym przeciwniku zanim ten nawet wykryje, że cokolwiek w danej wiosce jest.
Cobry po niespodziewanym napotkaniu radzieckiej baterii p-lot

Do ważnych zalet gry należy fakt, że broń w którą wyposażone są nasze oddziały, opisana jest za pomocą szeregu współczynników, które determinują w jaki sposób najefektywniej daną jednostkę wykorzystać. Przykładowo niektóre czołgi mają doskonałe stabilizatory  dzięki czemu mogą celniej strzelać podczas jazdy, jednakże np mają mniejszą siłę przebicia. Takich niuansów jest więcej, a dzięki różnorodności dostępnego sprzętu jest również dzięki temu więcej różnych taktyk do wykorzystania. Już nie raz widziałem, jak nowocześniejszą armię rozdeptywała chmara starszych czołgów. Było i na odwrót gdy nowoczesne oddziały nawet nie musiały się wystawiać na ostrzał, a przeciwnik był rozdeptywany za pomocą artylerii i śmigłowców.




















Gdy strzela artyleria, lepiej być daleko...

Zwycięstwo

Jednostki w EE kupujemy za pomocą punktów. Przez kupowanie rozumiem ściąganie ich na pole bitwy w wybrane miejsce. W przeciwieństwie do części RTS-ów nie jest tak, że budujemy je na polu bitwy. Jak już wspominałem walki toczą się o sektory strategiczne. Zajmując taki sektor otrzymujemy punkty zakupów. Każda jednostka ma swoją cenę wyrażoną w punktach, a bitwa kończy się do momentu gdy gracze poniosą straty w wielkości określonego limitu punktowego. Każdy zniszczony czołg zbliża nas do limitu punktowego o tyle ile kosztowało jego wezwanie, dlatego zdarza się w tej grze, że choć wybijemy przeciwnikowi hordy piechoty, to jednak on wygra, gdyż zniszczy nam dwa plutony Abramsów... Ot sprawiedliwość...
Spokojna wioska w Czechach. Piechota z wyrzutniami rakiet czeka na oddziały buntowników w SKOT-ach

Ogólnie

Moim zdaniem jest dobrze. EE jest przyjemną grą, która powoduje odstresowanie i pozwala zapomnieć o skomplikowanych strategiach, jednocześnie jednak nie spłyca tematu do prostego weź 300 czołgów i zaatakuj wrogą bazę.


Do poczytania:


W ramach ciekawostki jeśli ktoś interesuje się tematyką hipotetycznych konfliktów w późnym XX wieku, zachęcam do przeczytania książek Larryego Bonda. Choćby książki o tytule Kocioł, gdzie autor opisuje hipotetyczny konflikt na linii Francja, Niemcy vs tzw Nowa Europa + USA.

2 komentarze: